Pierwszy kurs Pedagogiki Montessori dla polskich nauczycieli, który odbył się w latach 1991 – 1992
na zdjęciu: Hans Elsner. Szkoła Montessori przy Gilbachstr. Kolonia. 1991 r.
Pierwszy kurs Pedagogiki Montessori dla polskich nauczycieli, który odbył się w latach 1991 – 1992
na zdjęciu: Hans Elsner. Zgromadzenie Sióstr Urszulanek SJK.
Dom w Milanówku. 1992 r.
Hans Elsner, urodził się 22. O2.1923 r. w Kolonii (w dzielnicy Klettenberg).
Można Go określić jako pioniera w zakresie nowoczesnej edukacji w Niemczech. Jest opinia, że rozwój Pedagogiki Montessori w Niemczech był możliwy dzięki sprzeciwowi wobec działań nazistów.
Elsner desperacko chciał promować pedagogikę wolności, jako alternatywę dla autorytarnego, frontalnego nauczania. Był przywódcą nielegalnej od 1933 r. grupy Bündische Jugend, za co został aresztowany przesłuchiwany przez gestapo. Był skazany na front wschodni. Został ranny w nogi i rękę. Trzech z jego czterech braci zginęło na wojnie.
Po wojnie poznał Pedagogikę Montessori, która jako wolna od wszelkiego autorytaryzmu, pozwalała na zerwanie z dotychczasowym niemieckim stylem nauczania i wychowania. Gdy na początku 1950 roku, wprowadzał zasady montessoriańskie w szkole podstawowej w Bergisch, razem ze swoimi uczniami, przeciął długie drewniane stoły będące wyposażeniem klas tak, że powstały małe indywidualne ławki. Były one następnie ustawiane przez tych uczniów w miejscach, które sobie samodzielnie wybrali. Był to pierwszy oficjalny akt reformy szkolnej.
„W 1956 roku zakłada pierwszą w Kolonii Szkołę Montessori przy Gilbachstraße. Prowadzi ją przez 31 lat. W 1961 roku powstaje Stowarzyszenie Montessori.
Hans Elsner, gdy opowiadał o początkach swojej pracy w szkole przy Gilbachstraße, śmiał się z fali oburzenia która go dotknęła. Podsumował to smutną refleksją: „To pomysły na to, jakie powinno być dziecko, często leżą u podstaw problemu”.
Elli nie zajmował się porównywaniem systemów szkolnictwa i metod nauczania, stronił od dyskusji pedagogów-teoretyków.
Mówił:
„Chodziło i chodzi o dziecko i jego indywidualność. Należy skoncentrować się na swobodnym rozwoju. Swobodny rozwój powinien stać w centrum refleksji i działań pedagogów. Wystarczy to zrozumieć. Jeśli takie rozumienie się pojawi, to wystarczy”.
Dodawał: szczebel po szczeblu, rozwijające się dziecko, kroczy własną drogą. Swoje kroki wyznacza samodzielnie. Mamy usuwać kamienie spod jego nóg tylko wtedy, gdy jest to konieczne”.
.
.
Było dla nas wyróżnieniem towarzyszyć Mu w ostatniej drodze na cmentarz w kolońskiej dzielnicy Longerich.
Zapraszamy do podzielenia się wspomnieniami o Hansie Elsnerze.
poniżej: wspomnienia Oli i Marcina Sawickich.
Jest zima 1990 roku, jesteśmy razem na Bukowinie Tatrzańskiej i oczekujemy upragnionego śniegu, wreszcie zaczyna padać, już planujemy wyjście na narty. Wtedy dzwoni do nas mama Oli z informacją, że w Laskach byli niezwykli goście, nauczyciele z Niemiec, z Kolonii. Opowiadali o metodzie Montessori, opowiadali tak, że musimy to zobaczyć i usłyszeć. Decydujemy się na szybki powrót do domu.
Okazało się, że naszą mamę zauroczyło spotkanie, szczególnie z jednym z nauczycieli, Hansem Elsnerem. Nam udało się spotkać i porozmawiać w ośrodku dla niewidomych w Laskach już z innymi niemieckimi nauczycielami, przeuroczymi starszymi paniami, które mimo emerytalnego wieku, emanowały energią, pasją i wielkim pokojem ducha.
Efektem pobytu pana Hansa Elsnera w Polsce, był, zorganizowany dzięki jego wielkiemu zaangażowaniu, dwuletni kurs metody Montessori prowadzony w Kolonii i w Łodzi. Mieszkaliśmy na strychu szkoły na Gilbachstrasse, przedpołudniami oglądaliśmy zajęcia, między innymi prowadzone, przez Johannesa Elsnera, po hospitacjach były zajęcia z naszymi niemieckimi nauczycielami, wieczorem spotkania przy kolacji w pobliskiej restauracji. Tam pan Elsner gawędził, wykonywał niezwykłe sztuczki, co chwilę wyjmował z kieszeni szklaną kulkę, kawałek gałązki, kamyk, opowiadał historie o tych przedmiotach, żartował. Pogodny, uśmiechnięty, jednocześnie wsłuchany i refleksyjny. Znał tylko niemiecki, ale potrafił z każdym się porozumieć.
Szczególnego wigoru nabierał w czasie wizyt w “swojej” klasie. Sala ta już od dwudziestu lat by zajęta przez kolejnych nauczycieli, ale duch, a przede wszystkim nagromadzone przez niego latami “skarby” wszędzie dominowały. Pnie drzew z dziuplami, modele studni artezyjskich, linia czasu ze zgromadzonymi skałami z różnych okresów geologicznych, samodzielnie wykonane pomoce z historii i geografii, fragmenty rzymskich dachówek, i w tym wszystkim pan Elsner. Spokojnie sięgał po kolejne tekturowe pudła, w których tkwiły historie. Brał w ręce skały, dotykał ich, jakby przed chwilą je odnalazł.
W czasie kursu wiele się uczyliśmy, poznawaliśmy wspaniałe dzieci i nauczycieli, różnorodne sale i budynki, ale chyba najmocniej każdemu z nas, zapadła w pamięć jego postać w murach, stworzonej w Kolonii w roku 1956, pierwszej szkole Montessori. Jego życie stanowiło niezwykłą historię – buntujący się młody antyfaszysta za karę wysłany na front wschodni, ranny w walkach w okolicach Wisły, co pozwoliło uniknąć czyhającej tam śmierci. Po wojnie marzył o innej szkole, innym nauczaniu, ukończył kurs Montessori w Essen i wraz z przyjaciółmi o podobnych marzeniach, zakłada szkołę Montessori.
Nie myśli o zmianie systemu edukacji, nie chlubi się znanymi uczniami i efektami nauczania. Kocha być z dziećmi, stwarzać im swobodę, podążać za nimi. Pracuje z uczniami, nauczycielami, tworzy wiele pomocy dydaktycznych. Rysuje i tworzy charakterystyczne montessoriańskie opowieści, oryginalne pomoce, książki, ilustracje. W drobnych rzeczach, przedmiotach pomaga dostrzec sedno spraw.
Wydaje się człowiekiem wolnym. W każdym towarzystwie czuje się swobodnie, nie jest hałaśliwy i narzucający się. Czy to na spotkaniu z najwyższymi miejskimi urzędnikami miasta Kolonii, czy nauczycielami, szkolnymi rodzicami, czy wreszcie z nami, uczestnikami kursu Montessori z Polski, zachowuje się tak samo. Swobodnie, taktownie, skory do żartów, ale i do rozmów o sprawach ważnych.
Marcin:
W wielu rzeczach pragnąłem być do niego podobnym, to pragnienie niosę w sobie do dzisiaj i w pewien sposób je hołubie. Wielu rzeczy pewnie nigdy nie uda mi się już zrobić tak jak on. Na przykład domku dla lalek. Byliśmy razem z Olą i całym naszym kursem jako goście w jego domu. Pokazał nam domek dla lalek jaki zbudował dla swoich wnuczek. Budynek miał kilka pięter, pokoje miały ruchome mebelki, wszędzie było światło, a do mikro kuchni i łazienek była doprowadzona woda. Gdy stałem tam koło niego, czułem moc, że też coś miłego powinienem i mogę zrobić dla swoich córek. I chyba o to mu chodziło.
Ola:
Mam w oczach Jego uśmiech i serce, jakim obejmował każdego z nas. Nie miało, dla Niego znaczenia nic poza Osobą stojącą przed Nim, małą czy dużą. Pochylał się nad każdym i każdy z nas miał przekonanie, że jest dla Niego w tej chwili najważniejszy.
Hans Elsner zmarł 9 grudnia 2021 w Kolonii, w wieku 98 lat.
—
Zapraszamy do wysłuchania naszych wspomnień o Hansie Elsnerze:
Hans Elsner – nasze wspomnienie – e:mi (moznainaczej.edu.pl)